Herilak nachyliĹ siÄ nad ziemiÄ .
Herilak nachyliĹ siÄ nad ziemiÄ . - Trop, szczególnie ĹwieĹźy. - Jakiego zwierzÄcia? - Murgu mieszkajÄ cych dziś w tym mieĹcie. Zrobiony niedawno, bo w nocy padaĹo. SzedĹ pierwszy, przemykaĹ miÄdzy drzewami cicho jak cieĹ, za nim ostroĹźnie posuwaĹ siÄ Kerrick, patrzÄ c uwaĹźnie pod nogi. Wyszli na waĹ jednoczeĹnie z drugÄ grupÄ . Nie mieli gdzie siÄ cofnÄ Ä. Dwie fargi z paczkami rozwarĹy szeroko zdumione oczy. TowarzyszÄ ca im Yilanè uniosĹa hèsotsan. Herilak byĹ szybszy a także strzeliĹ pierwszy. Yilanè zgiÄĹa siÄ wpóŠa także upadĹa. Kerrick zawoĹaĹ, lecz byĹo juĹź za późno. BroĹ Herilaka trzasnÄĹa powtĂłrnie, kĹadÄ c obie fargi. - Nie musiaĹeĹ ich zabijaÄ. SÄ niegroĹşne. - Czy umiejÄ mĂłwiÄ? - Chyba tak. masz racjÄ. WidziaĹy nas. PracujÄ , a wiÄc potrafiÄ przynajmniej rozumieÄ rozkazy. OpowiedziaĹyby o tym, co spostrzegĹy. - ZostaĹ tu - mogÄ byÄ nastÄpne. Herilak zniknÄ Ĺ wĹrĂłd drzew. Kerrick przyglÄ daĹ siÄ ciaĹom, otwartym szeroko oczom a także ustom. KaĹźda z fargi niosĹa niedojrzaĹe hèsotsany, rozsypaĹy siÄ dziś po ziemi. Ich nogi drĹźaĹy sĹabo, rozpeĹzaĹy siÄ powoli po trawie. Kerrick przypomniaĹ sobie, Ĺźe zbiera siÄ je wĹaĹnie w tym stanie, gdy trudno im juĹź uciekaÄ. ZgarnÄ Ĺ wszystkie, byĹo ich szeĹÄ. drobne Ĺapki drapaĹy go po rÄkach, lecz nie mogĹy uciec. - ByĹy tylko takie trzy - powiedziaĹ Herilak a także zobaczyĹ, co trzyma Kerrick. - masz je! Potrzebne nam Ĺmiercio-kije. Musimy stÄ d odejĹÄ, nim przyjdÄ inne murgu. - Wpierw musimy coĹ zrobiÄ z tymi ciaĹami. ZwierzÄta nie uĹźywajÄ Ĺmiercio-kijĂłw. JeĹli murgu znajdÄ takie trupy, poznajÄ , Ĺźe zabiĹo je coĹ spoza miasta. - WrzuÄ je do bagna. - Nie mogÄ ich znaleĹşÄ. - Kerrick spojrzaĹ na zbocze. - Tam sÄ mĹode Ĺmiercio-kije, szczególnie wiele. PamiÄtam, Ĺźe karmiliĹmy je z owego waĹu. - Mamy tu miÄso - stwierdziĹ Herilak, kopiÄ c martwÄ Yilanè. - JeĹli zostanÄ szybko zjedzone, to moĹźe murgu z miasta niczego nie znajdÄ . - Musimy wrzuciÄ ciaĹa na gĹÄbinÄ, by nie dostrzegĹy koĹci. Tylko tyle moĹźemy zrobiÄ. 96 - PochyliĹ siÄ po hèsotsan straĹźniczki, musiaĹ go wyrwaÄ z jej palcĂłw. Herilak zabraĹ pierwsze ciaĹo. Nim odeszli, Herilak sprawdziĹ, czy nie zostawili jakiĹ ĹladĂłw a także zatarĹ wszystkie. OpuĹcili miasto tÄ samÄ drogÄ , ktĂłrÄ do niego weszli, obok spokojnie siÄ dziś pasÄ cych neniteskĂłw. 97 ROZDZIAĹ XX - Zaczekaj - zawoĹaĹ Kerrick, gdy tylko znaleĹşli siÄ wĹrĂłd otaczajÄ cych miasto drzew. Herilak rozejrzaĹ siÄ uwaĹźnie, wsĹuchujÄ c siÄ w odgĹosy dĹźungli. - PowinniĹmy siÄ oddaliÄ. Tu okazuje się niebezpiecznie. - Musimy stanÄ Ä na chwilÄ. SpĂłjrz. Herilak ujrzaĹ, Ĺźe rÄce a także piersi Kerricka pokryte sÄ krwawymi ranami zadanymi przez